Prawdopodobnie korzystasz z SaaS na co dzień, może nie zawsze na płaszczyźnie biznesowej, ale w prywatnym zastosowaniu – bowiem jednym z najlepszych przykładów SaaS jest tzw. webmail, czyli program do odbioru poczty e-mail poprzez przeglądarkę internetową.
Tutaj ty sam nie utrzymujesz ani infrastruktury stojącej za twoją skrzynką pocztową – robi to usługodawca, np. Google, który dostarcza Ci gotowy produkt, jakim jest program pocztowy Gmail, ani żadnego środowiska uruchomieniowego. Takich przykładów jest wiele, może to być oprogramowanie sklepu internetowego, CRM czy nawet gry – każdy program, do którego uzyskujesz dostęp poprzez Internet, wyczerpuje znamiona modelu SaaS.
Z biznesowego punktu widzenia jest to bardzo istotny model chmury, bo zamawiając gotowy program w takim modelu, firmy muszą jedynie opanować jego obsługę, nie martwiąc się tym, jak dany program umieścić na serwerze, czy też jak zarządzać samym serwerem. Istotną rzeczą jest to, że klient nie kupuje danego programu na własność, zamiast tego nabywa jedynie prawo do użytkowania aplikacji. Model ten w swoim działaniu przypomina zatem wypożyczalnię – zamiast płacić 200 USD za jakiś program, możesz go wypożyczyć za 5 USD miesięcznie.